czwartek, 13 grudnia 2012

Big Brother

W Erasmus Palace jest trochę jak w Big Brotherze. Ściany i drzwi istnieją, ale nie stanowią dla nikogo większego problemu, żeby je otworzyć. Pukanie jest względne. Pukasz, nie czekasz, wchodzisz. Różne rzeczy można potem zobaczyć. Pokój Ilkera to najlepszy obraz tego wszystkiego. Słychać straszliwe skrzypanie drzwi od toalety, potem spłukiwanie wody jakby spadał wodospad. Od drugiej strony słychać dudnięcie schodów, każdy z domowników ma inne kroki. Szybkie, dudniące, drobne, powolne. Można od razu zgadnąć, kto idzie. W oknach nie ma zasłon. Do pokoju cały czas ktoś wpada, jak do ojca. Ilker - zobacz to. Ilker, zapalimy? Ilker, możesz mi załatwić tą pracę?









środa, 5 grudnia 2012

Zostawić Erasmus Palace

Od wczoraj nie mieszkam już w Erasmus Palace. Mieszkam w komfortowym, ciepłym i schludnym mieszkanku na Kadikoy, po azjatyckiej stronie Stambułu. Tego chciałam. A może nie.
Pierwszą rzeczą, która mnie zadziwiła była cisza. Brak klaksonów, kłócących się ludzi, nawet krzyku sąsiadów. Poczułam się jak w hotelu. Ale w hotelu wcale nie czujesz się tak komfortowo. Pewnie ciszę da się wkrótce oswoić.
Pobudka: olbrzymi kot współlokatora chodzi po mnie. Nadal cisza. Wyszło słońce, okazuje się że na podwórku rośnie las figowy.
Moja głowa nadal jest na Balacie z innymi współlokatorami z Pałacu, ale ciało 30 minut promem dalej.