Od wczoraj nie mieszkam już w Erasmus Palace. Mieszkam w komfortowym, ciepłym i schludnym mieszkanku na Kadikoy, po azjatyckiej stronie Stambułu. Tego chciałam. A może nie.
Pierwszą rzeczą, która mnie zadziwiła była cisza. Brak klaksonów, kłócących się ludzi, nawet krzyku sąsiadów. Poczułam się jak w hotelu. Ale w hotelu wcale nie czujesz się tak komfortowo. Pewnie ciszę da się wkrótce oswoić.
Pobudka: olbrzymi kot współlokatora chodzi po mnie. Nadal cisza. Wyszło słońce, okazuje się że na podwórku rośnie las figowy.
Moja głowa nadal jest na Balacie z innymi współlokatorami z Pałacu, ale ciało 30 minut promem dalej.
Pierwszą rzeczą, która mnie zadziwiła była cisza. Brak klaksonów, kłócących się ludzi, nawet krzyku sąsiadów. Poczułam się jak w hotelu. Ale w hotelu wcale nie czujesz się tak komfortowo. Pewnie ciszę da się wkrótce oswoić.
Pobudka: olbrzymi kot współlokatora chodzi po mnie. Nadal cisza. Wyszło słońce, okazuje się że na podwórku rośnie las figowy.
Moja głowa nadal jest na Balacie z innymi współlokatorami z Pałacu, ale ciało 30 minut promem dalej.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz