piątek, 30 listopada 2012

Moje ścieżki

Kiedy zaczynam mieszkać w jakimś nowym mieście, na początku muszę stworzyć swoją ścieżkę, która prowadzi mnie reguły do szkoły. Najpierw wypróbowuję główną trasę, sugerując się mapą. Ale nie da się długo wytrzymać chodzenia wzdłuż drogi pełnej samochodów, więc zaczynam szukać swojej drogi, poszukując skrótów. W Stambule moim pierwszym odkryciem było chodzenie wzdłuż wybrzeża od Feneru aż do mostu, który prowadzi na Taksim. Bardzo dobre rozwiązanie dla mnie, bo rano jestem z reguły wkurwiona I nie mam ochoty z nikim gadać, ani nikomu ustępować drogi. A na pobrzeżu rano siedzą tylko wędkarze, rybacy wracają z trasy i poranni pijaczkowie odbezpieczają butelkę. A co najważniejsze, nie ma samochodów. Czuć tam zapach ryb i morza. A jeszcze w październiku, gdy świeciło słońce, to promienie odbijały się od morza. Całkowity spokój w centrum miasta. Wręcz niemożliwe. To było odkrycie mojego pierwszego miesiąca.
Drugiego miesiąca odkryłam urok Paryża. Przestałam chodzić główną przelotowa ulicą na Beyazit – moją uczelnię, tylko zaczęłam kluczyć wśród małych uliczek, które prowadzą tam po przekątnej. Na początku strasznie się gubiłam, ale to też jest fajne w Stambule, że dwie ulice koło siebie mogą mieć zupełnie inny charakter. Jedna może być bardzo posh dzielnicą, a ta druga obok jest pełna warsztatów i małych sklepików z kobietami w chustach. Więc odkryłam takie małe uliczki, na których nie ma prawie ruchu, tylko jest pełno kawiarni I kebabów. Ludzie tam są spokojni, jest nawet kawiarnia w bardzo oldskulowym stylu, która nazywa się Boza, sprzedają coś tam bardzo typowo tureckiego, taki dziwny biały napój, ale nadal nie wiem, co to jest. Jest tam pełno sprzedawców simitów (obwarzanek) i pogacy (takie bułeczki), którzy chodzą z swoimi obwoźnymi wózkami. W powietrzu unosi się zapach chleba z piekarni.
Najdziwniejsze dla mnie jest to, że na całej mojej 35-minutowej trasie nie spotykam prawie żadnej kobiety. Sami mężczyźni. Nie rozumiem, czy tu baby nie pracują? O co chodzi?
W końcu docieram na uniwersytet, pokazuję kartę studencką strażnikowi, wyjmuję rzeczy z kieszeni, przechodzę przez bramkę do wykrywania metali, a mój bagaż jest skanowany. Dotarłam.







Brak komentarzy:

Prześlij komentarz