W Erasmus Palace mieszkamy już ponad 2 miesiące. Nie sugerujcie się
stroną Erasmuspalace.com, bo to nie te klimaty.
Chciałabym
przedstawić tureckie podejscie do czasu, napraw i deadlinów.
Gdy
wprowadzaliśmy się na Fener, Kudłaty i Jesus, Turkowie którzy wynajmują ten dom mieli wielkie plany, co do
tego budynku. Najpierw chcieli go wynajmować studentom i stworzyć tu
Erasmus Paradise, a za rok, kiedy wyremontują budynek otworzyć tu
restaurację. Ich pomysłem było też stworzenie międzynarodowego
kulturotworczego magazynu, który pisałby o Stambule. A siedziba
miała zostać otwarta w naszej piwnicy (której jeszcze na oczy nie
widziałam).
Pierwszy
miał przyjść pan elektryk. Zajęło mu to trzy tygodnie, pojawił
się, miał wrócić nazajutrz, nie wrócił. Za to nagle pojawiła
się ekipa na tarasie, która w ciągu dnia postawiła dach and
tarasem zimowym. Była to nadzwyczaj sprawna akcja, która zadziwiła
wszystkim domowników.
Potem
czekaliśmy miesiac, az Kudłaty naprawi okno.
Przez
trzy tygodnie nie mieliśmy kuchni i jadalni, istniała ona tylko w
dalekosiężnych planach chłopaków, więc gdy wyjechali,
zbudowaliśmy ją.
Teraz
nadeszła zimna jesień, ale nie mamy ogrzewania, gdyż chłopakom
nie jest jeszce wystarczająco zimno.
Ogólnie
chodzi o to, że plany były wielkie i dalekosiężne, już z
początku brzmiały bardzo nierealnie, ale tak naprawdę nie znaliśmy
się, więc nie mogłam ich obiektywnie ocenić. Tylko, że nagle ich
całkowita realizacja zatrzymała się nagle. I chyba bezpowrotnie.
Teraz Ilker nawet nie wspomina o piwnicy, restauracja też przestała
istnieć.
Widok z tarasu zimowego
Majstrowie pojawili się i reperują rynnę
Taras zimowy udekorowany przez jakiś Erasmusów
Łazienka, która także doczekała się już awarii
(majster pojawił się po trzech dniach)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz