poniedziałek, 26 listopada 2012

Naprawianie...


W Erasmus Palace mieszkamy już ponad 2 miesiące. Nie sugerujcie się stroną Erasmuspalace.com, bo to nie te klimaty.
Chciałabym przedstawić tureckie podejscie do czasu, napraw i deadlinów.
Gdy wprowadzaliśmy się na Fener, Kudłaty i Jesus, Turkowie którzy wynajmują ten dom mieli wielkie plany, co do tego budynku. Najpierw chcieli go wynajmować studentom i stworzyć tu Erasmus Paradise, a za rok, kiedy wyremontują budynek otworzyć tu restaurację. Ich pomysłem było też stworzenie międzynarodowego kulturotworczego magazynu, który pisałby o Stambule. A siedziba miała zostać otwarta w naszej piwnicy (której jeszcze na oczy nie widziałam).
Pierwszy miał przyjść pan elektryk. Zajęło mu to trzy tygodnie, pojawił się, miał wrócić nazajutrz, nie wrócił. Za to nagle pojawiła się ekipa na tarasie, która w ciągu dnia postawiła dach and tarasem zimowym. Była to nadzwyczaj sprawna akcja, która zadziwiła wszystkim domowników.
Potem czekaliśmy miesiac, az Kudłaty naprawi okno.
Przez trzy tygodnie nie mieliśmy kuchni i jadalni, istniała ona tylko w dalekosiężnych planach chłopaków, więc gdy wyjechali, zbudowaliśmy ją.
Teraz nadeszła zimna jesień, ale nie mamy ogrzewania, gdyż chłopakom nie jest jeszce wystarczająco zimno.
Ogólnie chodzi o to, że plany były wielkie i dalekosiężne, już z początku brzmiały bardzo nierealnie, ale tak naprawdę nie znaliśmy się, więc nie mogłam ich obiektywnie ocenić. Tylko, że nagle ich całkowita realizacja zatrzymała się nagle. I chyba bezpowrotnie. Teraz Ilker nawet nie wspomina o piwnicy, restauracja też przestała istnieć.

Widok z tarasu zimowego
Majstrowie pojawili się i reperują rynnę
Taras zimowy udekorowany przez jakiś Erasmusów
Łazienka, która także doczekała się już awarii 
(majster pojawił się po trzech dniach)



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz